czwartek, 16 października 2014

Najgrzeczniejsze kontra najniegrzeczniejsze

Odkąd jestem mamą zwracam uwagę na wiele rzeczy, które wcześniej nie były dla mnie istotne. Porównuję oceniam, staram się wyciągnąć wnioski. Obserwuję również inne mamy, inne dzieci i, niestety, oceniam.



Miejsca publiczne są do tego najlepsze. Pełno tam szczęśliwych rodziców i ich jeszcze bardziej uradowanych dzieci. Można to interpretować i jako szyderę, jak i szczerą prawdę. Wszystko zależy od łaskawości maleństwa/maleństw. Jakie to piękne uczucie kiedy jako dumni rodzice spacerujemy ze swoim małym klonem za rękę, tudzież pchamy go w wózku, a ten jest grzeczny, uśmiechnięty i czysty. Otacza nas wtedy taka aura wspaniałości. A kawa i ciastko smakują jak nigdy dotąd. Wtedy to obserwujemy innych mniej szczęśliwych rodziców z lekką wyższością. Już nam się pchają na usta dobre rady, ale szybko przypominamy sobie, że sami nie za bardzo to lubimy, więc ze spokojem idziemy dalej celebrować dzień z naszym przegrzecznym skarbem.

Co jeśli jesteśmy po drugiej stronie tęczy, a niebo przykrywają czarne chmury?! O kawie i ciastku możemy zapomnieć, bo nasze dziecko, nie usiedzi w jednym miejscu, albo akurat postanowiło urządzić sobie pokaz swoich zdolności wokalnych. Krzyczy, wrzeszczy, marudzi, tupie bije w takich kombinacjach, że w życiu nie wiedzieliśmy, że tak może. Każde nasze słowo jest w bajecznie pokazowy sposób ignorowane, ale w tym wszystkim najgorsi są szczęśliwi rodzice ze swoimi grzecznymi dziećmi. Czujemy ich wzrok na sobie. To wtedy właśnie zastanawiamy się, w którym miejscu popełniliśmy błąd, dlaczego my.

Na szczęście role szybko się odwracają, a wtedy pamięć jest krótka. Okazuje się, że w jednym tygodniu mamy najgrzeczniejsze dziecko i nieniegrzeczniejsze w kombinacji 4+3, albo 3+4. Ale co się nadenerwujemy to nasze ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...