Nie powiem, trochę strachu było. Nie wiedziałam jaki będzie miał Łukasz humor, jak zareaguje. Wiadomo jak to z dziećmi jest, kiedy myślimy, że będą grzeczne wychodzi zupełnie inaczej. Tym razem sytuacja była odwrotna. Martwiłam się, ze Łukasz nie da się obciąć, a jakie miłe zaskoczenie mnie czekało.
Łukasz na początek usiadł u mnie na kolanach. Postanowiłam nie zakładać mu peleryny. Denerwuje się jak chcę mu przykryć nogi kocykiem, a co dopiero jak jakaś obca pani będzie mu wiązała coś dookoła szyi. Zaskoczony był miejscem, zaczął wszystko oglądać dookoła i zanim on i ja się zorientowaliśmy nożyczki poszły w ruch. Ledwo zdążyłam wszystko udokumentować.
Śnieżek z włosków padał a Łukasz oglądał wszystkie pianki i lakiery w zasięgu ręki. W pewnym momencie Młodemu nie odpowiadało, że musi siedzieć u mamy na kolanach. Taki duży chłopak i u mamy? Phi, wolał usiąść sam. Nie było wyjścia. Samodzielny chłopak zasiadł na fotelu.
Najlepszym podsumowaniem całego przedsięwzięcia będzie ostatnie zdjęcia. Mówi więcej niż wszystkie mamowe opowieści. Oby tylko kolejne wizyty przebiegały tak samo.
A jaki zadowolony :)
OdpowiedzUsuńNono :) uśmiech pierwsza klasa, wcale się nie dziwię! Wygląda super :)
OdpowiedzUsuńAleż przystojniak! I jaki zadowolony!
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że malec nie bał sie i grzecznie siedział :)
OdpowiedzUsuńSkoro jest uśmiech musi być zadowolenie. U nas żona musi sama obcinać dzieci maszynką bo wizyta u fryzjera to prawdziwa tragedia:(
OdpowiedzUsuńz czasem każde dziecko się przyzwyczai :)
OdpowiedzUsuń