Nie mogę w to uwierzyć, ale 3/4 drogi z brzuchem już za mną. Jeszcze tak niedawno temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a tu już tyle brzucha, nie tyle za mną co przede mną ;). Tym razem w kolejny tydzień wchodzimy tanecznym krokiem i to jakim! Już nadrabiam tygodniowe zaległości.
Taneczne podskoki to nic innego jak przyjęcie weselne naszych dobrych znajomych ze studiów. Ach co to był za bal. Piękna Pani Młoda wzięta żywcem z sesji dla Dolce&Gabbana, Pan Młody jak James Bond, piękna pogoda oraz super goście. Było naprawdę genialnie, a my w domu wylądowaliśmy przed 5 rano. Do tego spotkanie z dziewczynami ze studiów, dużo śmiechu i atrakcji - tego było mi trzeba i lepszego początku ostatniej dziesiątki nie mogłam sobie wymarzyć.
Z dolegliwości ciążowych to zawitały u nas bóle pleców. Jeśli długo siedzę, albo w nocy leżę to mam problem ze wstaniem. Na razie to dopiero początki i aż tak bardzo mi nie dokuczają. Niestety bóle głowy mnie nie opuszczają, a w taką duszną pogodę głowa atakuje mnie codziennie. Ani w tej, ani w poprzedniej ciąży nie miałam problemów z mdłościami - z czego bardzo się cieszę, ale szczerze wolałabym się zamienić na trzymiesięczne problemy tej natury niż borykać się z atakami bólu głowy. Mam nadzieję tylko, że nie będę mnie paraliżowały kiedy maluszek będzie już na świecie.
W brzuchu robi się już co raz ciaśniej, a falujący brzuch przestaje być rzadkością Najmłodszy pokazuje, że miejsca jest mało, a on chciałby trochę pofikać. Weselna tańce jednak mu odpowiadały, bo spał i nawet nie grymasił ;).
Do przodu pędzą również roboty budowlane i co raz bliżej finiszu. Co prawda duuuuużo pracy jeszcze przed nami, ale wszystko zaczyna się pomału klarować.